Ten rozdział dedykuję Julitce <3
Dziękuję Ci za...
Dziękuję Ci za...
W s z y s t k o
Za znoszenie moich problemów, żalów...
za znoszenie mnie...
za każdy komentarz, słowo opisujące moje bazgroły
za znoszenie mnie...
za każdy komentarz, słowo opisujące moje bazgroły
Za rozmowy na chat'cie
Za wszystkie wspaniałe chwile <3
Za życzenia <3
Za życzenia <3
Mam nadzieję, że rozdział Ci się spodoba..
Jesteś wspaniała...
Traktuję cię jak przyjaciółkę <3
Traktuję cię jak przyjaciółkę <3
Kocham Cię <3
"Miłość jest jak wiatr...
Nie możesz jej zobaczyć,
ale możesz ją poczuć..."
Szybko wstałam bo już lądowaliśmy...
ile ten lot trwał?!?!?
Zapięłam pasy i obudziłam mamę
- Mamo wstawaj za chwilę lądujemy
- Yyy okej Lu
Po kilku minutach wylądowaliśmy...
Odetchnęłam z ulga.
Bardzo się stresowałam przez cały lot...
Ale ten sen...
Nadal zaprząta mi głowę...
Wyszliśmy z samolotu, odebraliśmy bagaże...
I powstał kolejny problem..
- Chodź Ludmiło do domu
- Yyyyyyy ty żartujesz?? Będzie mieszkać ze mną!
- Pfff nie nie będzie!
- Niech sama zdecyduje!
- Po co ! I tak rozprawa za tydzień! to sąd zadecyduje z kim zamieszka ta smarkula i dopilnuję żeby zamieszkała ze mną!
- Mamo chodź idziemy
Pociągnęłam ją za rękę do wyjścia bo nie chciałam żeby ojciec widział moje łzy.
Jak on mógł tak powiedzieć?
Aż tak mnie nienawidzi?
Co ja mu zrobiłam?
Jak mnie nie kocha to po co chce ze mną mieszkać?
Po trzydziestu minutach byliśmy w wielkiej willi...
- Mamo idę do pokoju
- Twój jest ten najbliżej schodów po lewo, jak coś będę na dole
- Jasne zejdę za chwilę i coś zjem
Poszłam na górę i weszłam do pokoju
Był naprawdę ładny
Nic nie ruszałam ani nie robiłam chociaż miałam ochotę zrobić małe przemeblowanie.. lubię eksperymentować
ale jak za tydzień rozprawa
możliwie, że będę musiała mieszkać z ojcem to po co?
Położyłam się na łóżku i zaczęłam patrzeć w sufit...
Było tam coś..Tak jakby klapa...
Z rączką..
Kojarzę co to..
Wysuwane schody na strych!
"wstałam i pociągnęłam za uchwyt nie myliłam się momentalnie zobaczyłam schody. Ach tak, jestem taka mądra ;3
Może i nie jestem taka mądra, bo weszłam na nie w szpilkach.... ups. skrzyp pyk łubudubu i po szpilkach od Jimmiego Choo :( dobra ściągnęłam je szybko, położyłam na poduszce do szpilek i weszłam na strych, a tam była mysz i mnie ugryzła no ała, jak mogła być taka niegrzeczna no normalnie chamstwo! ten strych to przereklamowane gunwo i tyle. i czemu nadal to czytasz? laaaaaaaaaaaaaalalalala"od aut. to pisała Ula. Jej wyobrażenie dalszego ciągu ahahaha "
Wstałam i pociągnęłam za uchwyt.. momentalnie wysunęły się schody..
Może nie jestem taka mądra bo weszłam na stary opuszczony stych...
Ale przecież ten dom miał być nowy!!!
Zakaszlałam prze kurz który pokrywał dosłownie wszystko...
Rozejrzałam się w ciemnościach w celu...
nie wiem jakim po prostu chcę zobaczyć co tu jest..
W pewnym momencie zauważyłam latarkę! kurde latarkę?
Włączyłam ją i o dziwo poświeciłam po pomieszczeniu...
Na szafeczce leżały zdjęcia nie widziałam ich dokładnie więc podeszłam tam.
Na zdjęciach była mama... moja mama... i jakaś mała blond dziewczynka zapewne ja... ale i chłopiec.. o bursztynowych oczach i orzechowych włoskach...
Był również popis w rogu
Ludmila i Leon 2002 r.
Leon Leon Leon...
Jego imię.. jak ze snu...
O co tu chodzi!
Moją uwagę przykuło małe srebrne pudełeczko...
Podbiegłam do niego otworzyłam. Moim oczom ukazała się kartka ze słowami.. jak myślę to piosenka bo jest melodyczna.
Wzięłam ją i miałam zamiar już iść ale w rogu strychu stała ... gitara..
Zakurzona, biała...ale piękna..
Znów podpisana tym razem inicjałami L~L
Zeszłam z wszystkim na dół i wytarłam wilgotną ściereczką gitarę...
Nastroiłam ją.. tak potrafię.. tajemnicy przed ojcem uczyłam się grać na gitarze, fortepianie, pianinie i keyboardzie... mam mnie uczyła..
Spróbowałam zagrać... momentalnie z niej wypłynął piękny dźwięk....
Rozłożyłam się wygodnie i położyłam kartkę ze słowami jak i nutami które były zszyte zszywaczem i zaczęłam grać... po chwili dołączyłam głos..
Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver
Te esperare aunque la espera sea un invierno
Te seguire aunque el camino sea eterno
Mi corazon no te puede olvidar
Y hare lo que sea por volverte a amar
Y hare lo que sea por volverte a amar
Niestety .. myślę że to jej koniec nie początek bo u góry ma ślady oderwania...
Dlaczego?
Próbowałam coś dopisać ale nic mi nie przychodziło do głowy...
Gdzie znajdę pierwszą połówkę piosenki?
Poszłam jeszcze raz na strych i przekopałam wszystko ale nic nie było to zdjęcie z moją mamą, mną i zapewne tym Leonem wzięłam do pokoju i położyłam na biurko obok gitary...
Czemu to wszystko jest taką zagadką!
Ja po prostu chcę znać prawdę...
Nie chcę żyć w kłamstwie...
Jeśli to wielki sekret...
A mama na pewno wie o co chodzi...
Nie powie mi o tym..
Jestem przekonana...
Nie powiem jej nawet że byłam na stychu a gitarę będę chować...
Muszę się dowiedzieć o co chodzi
.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*
Równo o 12.00 Esmeralda zapukała do naszych drzwi...
Ja dopiero wstałam. Zaspałam... jaki wstyd! pierwszy raz i już kompromitacja..
Szybko otworzyłam czarne drzwi i witając się całusem w policzek zaczęłam się tłumaczyć
- Przepraszam Cię Esme.. zaspałam bo wczoraj oglądałam z tatą film do późna ..i
- Nie przejmuj się... a teraz leć na górę się ogarnąć i zejdź jak będziesz gotowa ja idę przywitać się z Olgą i Ramalo
- Jasne dziękuję
Olga jest naszą gospodynią... jest dla mnie jak .. ciocia.. po śmierci mamy to ona podtrzymywała mnie na duchu bo tata cały czas siedział zamknięty w pokoju..Ramallo jest pomocnikiem taty.. asystentem prawą ręką. Traktuje ich jak wujka i ciocie..
Szybko pobiegłam na górę I umyłam się... włosy wyprostowałam i związałam w koński ogon. Nałożyłam na twarz podkład i puder. Później lekko maznęłam rzęsy tuszem....
Podeszłam do białej szafy i ubrałam beżową bieliznę, miętowe spodenki, luźną białą bluzkę i czarne Vansy... Gotowa zeszłam na dół i zjadłam mleko z musli.
Poszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy oprócz taty... ale czemu?
- Gdzie tata?
- Tata pojechał do pracy ale do Caseros wróci za dwa dni w poniedziałek
- Aha... i będę z...
- Z mnę, Ramallo i Esme
- Ale fajnie!
- Dobra! Ja z Violą się zbieramy.... wrócimy dopiero na kolację, papa!
- Pa Olga, Pa Ramallo!
Wyszłyśmy zadowolone z domu i skierowałyśmy się do centrum handlowego....
Nadal myślałam czy się "zmienić"
- Ale ja taka nie jestem..
Niestety powiedziałam to na głos.
- Jaka Vilu? Co się stało?
- Nic nic..
- Proszę powiedz mi wiem że coś się stało jesteś.. lekko.. smutna? wczoraj tak samo... chcę żebyś wiedziała że możesz mi zaufać...
-.... po śmierci mamy.. zostałam sama.. tata dniami i nocami nie wychodził z pokoju... moja ciocia Chistina i Babcia Anotniella mnie zostawiły.. tak jak reszta..zostałam sama... tylko Olga i Ramallo ze mną byli.. popadłam w depresję.. chcę się zmienić być twardą zimną i oschłą.. żeby nikt nie odważył się mnie zranić.. być divą... A tata...stał się taki radosny jak poznał Ciebie..Dziękuję Ci.. Dzięki tobie znów jest wśród żywych i radosnych....
Nie wiem dlaczego jej to wszystko powiedziałam.. czułam że mogę jej zaufać....
- To nie jest.. dobre.. jak będziesz zła..będziesz robiła innym krzywdę.. nie będziesz miała przyjaciół.. nawet....ehh zmienisz się, nie wyjdzie Ci to na dobre...
- Czemu?
- Sama to przeżywałam... uwierz mi...
Nic więcej nie powiedziałam bo weszłyśmy do galerii.
Nakupiłam się masakrycznie dużo ciuchów, butów, kosmetyków a na koniec wzięłam nowego złotgo IPhone'a 6 i MacBook'a najnowszego też złotego...
- Idziemy na kawę?
- Jasne
Poszłyśmy do Starbucks'a i zamówiłyśmy kawę i jakieś ciasto...
Usiadłyśmy pod oknem na fioletowych fotelach i czekałyśmy na zamówienie.
Po niespełna minucie je dostałyśmy...
Zamoczyłam usta w ciepłym napoju i odpłynęłam..
Był taki dobry...
Z Esme miałam dużo tematów do rozmowy.. nie brakowało nam ich...
Wiem że ma dobre intencję... Cieszę się że tata ją poznał...
Może mi wreszcie pomoże?
Pomoże mi być sobą?
I odciągnie mnie na stałe od myśli zmiany?
Czas pokarze...
Chciałabym być o dobrej myśli ale za dużo przeżyłam i nie potrafię...
Może to właśnie ona mi pomorze?
.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*
Heeeeej ....
Przepraszam że tak długo czekaliście na rozdział..i że jest on taki krótki
mam... problemy...
A teraz jak wiecie wyjechałam..
A pisanie w 40 stopniach w cieniu nie jest przyjemne!
I kiszenie się 20 godzin w busie w 8 osób z małymi dziećmi :D
Spałam na podłodze a moja koleżanka Ania w bagażniku na walizkach hahahaha ;D
Można?
Można!!!
Przynajmniej się wyspałyśmy ;)
No ale już jestem dziś wróciłam....
no i jeszcze raz ... przepraszam...ale .... mam kłopoty, problemy..z rodzicami...
i jest mi ciężko....
moj dziadek jest w szpitalu , wujkowi .. którego traktuję jak ojca również coś jest ... a Babcie się martwią jedna o dziadka druga o wujka...\
Ja potrzebuję się komnuś wyżalić, porozmawiać ale nie mam z kim...
BOŻE!
zapomnijcie o tym...
Leję z tych filmików... :3
Beznadziejna Blanca Lambre...