środa, 9 listopada 2016

OS Naxi - "Zawsze Razem" + INFO


"Zawsze Razem"






Zawsze byliśmy razem. Niewidzialna siła przyciągała nas do siebie. 


Piękna czarnowłosa dziewczynka huśtała się na placu zabaw. Mama spoglądała na nią z okna domu. Było pochmurne południe lecz uparła się, że chce wyjść na dwór. "Szczęście i spokój" to jedyne co w tamtej chwili czuła. Zostało to zburzone przez zgraje wściekających się sześcioletnich chłopców. Zrzucili ją z huśtawki, co przejęło tylko jednego z nich. Podbiegł do niej i pomógł wstać.
- Cześć, jestem Maxi, a ty? Wszystko dobrze? - spytał przejęty.
- Tak dziękuję, mam na imię Naty - rumieńce pojawiły się na jej policzkach do dodawało jej uroku i wdzięku. 
Chłopczyk zerwał stokrotkę i wręczył jej ją w drobne rączki.
- To dla Ciebie - uśmiechnął się zawstydzony 
- Dziękuję - wydukała lekko go przytulając


Od dzieciństwa byliśmy razem wspierając się i kochając


- Naty musisz wyjść w końcu spod tej kołdry! - namawiał ją nastolatek. Jego przyjaciółka przeżywała właśnie kryzys po zerwaniu z chłopakiem, a on próbował poprawić jej nastrój. Od dawna czuł do niej coś więcej niż przyjaźń więc nie mógł powiedzieć, że nie był szczęśliwy z powodu rozstania.
- Okłamał mnie! On nigdy mnie nie kochał! - rozpaczała w poduszkę.
- Ale ja Cię kocham...


Tamtego dnia wszystko się zmieniło. Ona również zrozumiała, że go kocha

- Możesz pocałować pannę młodą - te słowa wypowiedziane przez kapłana na pozór zwyczajne, choć kryły w sobie ogromne znaczenie. Młoda para była niezmiernie szczęśliwa i w pierwszy małżeński pocałunek, przelali wszystkie swoje uczucia jakie siedziały w ich sercach


Ich radosne życie zostało zburzone przez jedną informację


- Natalia! Natalia co się stało? Nie płacz kochanie, jestem tu z tobą i zawsze będę
- Ale mnie już nie będzie - wychlipała w koszulę męża.
- Nie rozumiem - powiedział przerażony.
- Jestem chora... Mama raka


Mimo tego on nigdy jej nie zostawił. Nadal ją kochał i pomagał we wszystkim. Głęboko wierzył, że wyzdrowieje. 


Kobieta siedziała sama w domu. Bezsensownie oglądała telewizję, czując się coraz gorzej. Ból rozprzestrzeniał się po całym ciele. Sapała, nie mogąc unormować oddechu. Ostatkami sił chwyciła telefon i zadzwoniła po męża. Potem pamiętała tylko ciemność. 
Maximilian był w pracy na spotkaniu i miał wyciszony telefon. Po 17:00 wrócił do domu. Nic nie widział przez mrok tam panujący, żadne światło się nie paliło. Słyszał tylko głosy w telewizji, która pozostała włączona.
- Naty? Jesteś tutaj? - żona od miesiąca nie wychodziła z domu więc w panice zapalił światło i w biegu popędził do salonu. 
To co tam zastał... Serce podskoczyło mu do gardła, a wszystkie kolory z twarzy uleciały.
Jego żona... jego kochana żona leżała na podłodze w bezruchu. Doskoczył do niej i sprawdził puls. Bynajmniej chciał. Już go nie było.
- Aniołku... nie, nie, nie! To niemożliwe. skarbie obudź się proszę! Jestem tu z tobą, mówiłem ci że cię nie opuszczę 
Ale nie obudziła się...Przytulał i całował żonę po twarzy, myśląc, że nastąpi cud i otworzy swoje oczka. Płakał nad jej zwłokami przez kilka godzin. Gdy w końcu zebrał się w sobie żeby zadzwonić po karetkę, zobaczył że ma od niej nieodebrane połączenie


Obwiniał się o to. Gdyby tylko spojrzał na ten głupi telefon może zdążyłby ją uratować.


Jego życie skończyło się w tym momencie gdy zobaczył ją na podłodze nie oddychającą. Po pogrzebie był wrakiem człowieka. Chodził do pracy by zachować pozór, że jest troszeczkę lepiej. Wewnętrznie umierał. Z każdym dniem czuł się coraz gorzej i wiedział, że nie przeżyje bez niej. 
W nocy poszedł na most. Myślał o tym wszystkim znów się obwiniając. Nie wytrzymał. Wyjął z kieszeni nóż. Obracał go kilka razy w dłoni... Przyłożył do nadgarstka i myśląc o cudownych chwilach jakie spędził z wybranką podciął sobie żyły

Był najszczęśliwszym człowiekiem bo wiedział, że dotrzymał obietnicy. Powiedział, że będą zawsze razem i dopilnował tego. Dołączył do żony. Teraz nic ich nie rozdzieli.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie!  
Jest to taki przeprosinowy One Shot, który miał udowodnić, że wracam. 
No i oto jestem.
To co napisałam u góry to takie nijakie no ale będzie lepiej.

Chciałam Was zapytać i powiedzieć, że oficjalnie wybiło mi 30 000 wyświetleń.
Jestem tak dumna.
Ale
No właśnie...
Jestem tu z dwa lata z roczną lub półtora roczną łącznie przerwą...
Były wzloty i upadki...
Było pierwsze opowiadanie...
I nie jestem przekonana czy nie zacząć z czystą kartą. 
Rozumiecie nie? 0 wyświetleń...
Na czysto. 
Z drugiej strony nie jestem pewna bo to tutaj zaczęła się moja historia i jestem tak przywiązana do tego bloga...
Co o tym myślicie?

Wasza Blanca 

niedziela, 6 listopada 2016

Wielki Powrót ...

Witajcie kochani!
Tak tak ja nie żartuję
Przemyślałam wszystko i chcę wrócić do pisania
Opowiadanie będzie o tej samej tematyce i koncepcji ale gdy widzę swoje błędy...
Musicie dać mi trochę czasu na oczyszczenie bloga i napisanje czegoś
Więc do napisania
Xoxo

czwartek, 1 września 2016

WOW

Hej kochani...
Zawiodłam na całej lini wiem...
Myślałam że to koniec ale ostatnio dużo myślałam i miałam sporo problemów...
Violetta nie zniknęla z mojego zycia...
Jest możliwość kontynuacji bloga
Ale pytanie
Jest tu ktoś?
Wasza na zawsze
Blanca

niedziela, 10 kwietnia 2016

Ważne

Witajcie!
Wiem czekaliście na rozdział...
Ale nie o tym.
Rozdziału nie ma z dwóch powodu.
Brak kogokolwiek
Tu już nikogo nie ma
To jest tak jakbym pisała sama dla siebie a po to zaczęłam urzędować na blogspocie żeby pisać dla kogoś.
Drugi powód to brak mojego zainteresowania Violetta.
Fioletowy serial się skończył a mi ciężko wymyślić coś nowego. Wszystko co dobre musi się kończyć.  Naprawdę ciężko mi to pisać ale to sama prawda.
Najprawdopodobniej nie będę pisała już tego bloga.
Usunę go. Ale nie martwcie się ja na 100% zostanę. Myślę nad założeniem 2 blogów jeden byłby o 1D a drugi o życiu codziennym właściwie. Motywacja do ćwiczeń, dieta, kosmetyki, stylizacje, przepisy.
Naprawdę zastanawiam się nad tym.
Mimo iż jest tu ponad 20 obserwujacych i prawie 29 tysięcy wejść nikogo tu nie ma. Ale chcę zacząć z czystą kartą.

Jeśli założę blogi naturalnie dam linki i dopiero potem usunę tego.
Oczywiście z pożegnaniem


Ja nie odchodzę, odchodzi tylko ta historia...

Kocham

Blanca

piątek, 25 grudnia 2015

Capitulo 4


Rozdział dedykowany Alexys
Twoje komentarze poprawiają mi humor <3
Dziękuję, że idziesz ze mną
przez tą wspaniałą jak i trudną drogę...
Drogę do pisania...
Znaczy dla mnie to o wiele więcej niż myślisz!
Kocham Cię bardzo <3







Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz co Ci się trafi

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

Natalia

Wiecie jak to jest być poważnie chorym? Ja zawsze się nad tym zastanawiałam...
Mówimy że jesteśmy chorzy kiedy mamy katar, kaszel...
Nigdy nie pomyśleliśmy o ludziach którzy są naprawę chorzy...
Zawsze zastanawiałam się jak to jest...
Czy ta osoba sama sobie radzi w życiu?
Jak to jest żyć ze świadomością że już nie długo się umrze...
Że już wtedy nas nie będzie...
Będziemy leżeli w trumnie kilka metrów pod Ziemią....
Reszta osób nadal się zastanawia...
A ja... powoli... n i e....
Kilka słów wypowiedzianych przez lekarza tak diametralnie może zmienić życie człowieka...
Tak było właśnie ze mną...
Kiedy udałyśmy się na odebranie wyników zobaczyłam minę lekarza ... grobową... zmartwioną.. niebywale poważną...Wiedziałam już że coś jest nie tak...
Robiłam badania przez okropnie duże bóle brzucha, częste krwotoki, słabnięcia... ale najbardziej bóle brzucha... wtedy nie mogę chodzić, nie mogę się podnieść.. leżę zdana na mamę i tatę...
nie chciałam iść do lekarza bo wiedziałam że jestem na coś chora i nie potrzebowałam potwierdzenia na karteczce...
ale musiałam.. czasu nie cofnę...
To było dokładnie tydzień temu....

 ○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

20.08.2015r.

Skulona z bólu leżałam bezwładnie na kanapie, a na de mną stała mama, tata wyjechał w sprawie służbowej.  Nie wytrzymywałam to był okropny ból... jakby ktoś wbijał mi szpilki w ... w podbrzusze? tak.... Nie mogłam już. Vanessa - moja mama zadzwoniła po karetkę bo miała już dość tego że nie wie co mi dolega. Przyjechała chwilę później. Wyszli z niej chłopcy w dziewiętnastym roku życia. Tak mi się wydawało. Kiedy powiedziałam im że nie dam rady wstać wzięli nosze i położyli mnie na nich. Ból nie mijał...
To było okropne. W karetce podali mi lekki przeciwbólowe i morfinę.... była ze mną mama która płakała, trzęsła się ze strachu i trzymała mnie za rękę. Po kilku minutach drogi byliśmy pod szpitalem wyjęli mnie na noszach z karetki i zawieźli na ostry dyżur taki mi się wydawało za nami biegła moja mama.
szybko podbiegł lekarz i zabrał mnie na badania. Zrobili chyba wszystkie możliwe, krew, tomografia, USG ....ale najbardziej skuteczne okazało się USG... Gdy widziałam minę lekarza..... nie chciałam go słuchać.... była poważna i zmartwiona... więc przekazali tę wiadomość mojej matce. Wiedziałam że jest już źle.... Natomiast ja leżałam z bólami i płakałam....

2 dni później/ 22.08.2015r.

Miałam nieustające bóle.... żadne leki nie pomagały...
Aż wreszcie był taki dzień kiedy czułam się dobrze. Mama wzięła mnie na wózku inwalidzkim na spacer po pobliskim parku.... Czułam że znów żyję..... Lecz nie na długo po niecałej godzinie nawróciły mi okropne bóle... Mama szybko zawróciła i niedługo byłyśmy w szpitalu. Znów podali mi jakieś świństwo. a salę wszedł lekarz z kartką w ręku. wynikami badań....
- Dzień dobry mam wyniki, stwierdziłem że nie możemy ego więcej trzymać....
- Co mi jest?
- Więc tak... zrobiliśmy wszystkie badania i na USG wykazało że niestety jest pani chora na okropnie złośliwego i na razie
- CO MI JEST?!
- Rak
Moja mama zaczęła płakać.

 ○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

To wszystko wyjaśniało.... moje bóle brzucha, omdlenia, krwotoki, wymioty....
Cztery dni temu zostałam wypisana ze szpitala, dostaję ogromnie dużo leków bardzo silnych, przyjmuje chemię... wszystko żeby uśmiercić mojego ,,przyjaciela''
Zdałam sobie sprawę że jest ogromny... ogromnie silny i złośliwy...
Na razie bez przerzutów... Rak opanował moje podbrzusze....można powiedzie że niestety  macice....
A to oznacza że jak uda mi się przeżyć, a nawet wyleczyć w co nie wierzę... nie będę mogła mieć dzieci.
Niestety ja nie jestem optymistką.... Nie byłam, nie jestem i nie będę ....
Rak jest okropnie złą chorobą ... ciężką do wyleczenia... chemia nie pomaga i umierasz.... niestety takich przypadków jest najwięcej... więc nie wierzę w to.... mimo że czuję się dobrze i mogę chodzić wcześniej każdy na moim miejscu pokupowałby sobie ciuchów, kosmetyków i chodził z przyjaciółkami spełniał marzenia, wykorzystywałby czas który mu został... a ja siedzę w domu pod kocem z kakaem...
Mama namawia mnie do wyjścia ale ja nie chcę. Wyglądam okropnie. A to przez chemię.
Nie mam połowy włosów mama kupiła mi specjalne doczepki bo nie chcę aby ktoś oprócz moich rodziców dowiedział się o  mojej chorobie. Moje oczy są czarne, podkrążone, matowe.... Usta pogryzione, blade, wystające kości policzkowe, ramiona, kolana, nogi, żebra, kręgosłup... kościotrup.
Ta choroba mnie wykańcza. Najchętniej podcięłabym sobie żyły.
Lecz chcę pokazać rodzicom że jestem silna, że walczę z tym cholerstwem sama się w tym przekonać. Muszę być silna.
Mój tata który wrócił po moim wyjściu ze szpitala załamał się... nadal pracuje jest inżynierem, a mama prawnikiem. najchętniej nie wychodziliby z domu ale cóż leki kosztują.....Oglądanie filmu ,,Pan i Pani Kiler'' przerwali mi rodzice.
- Natka mamy do Ciebie prośbę
- Tak?
- Twój tata zaczął współpracę z dwoma panami Castillo i Ferro, i stwierdziliśmy że pójdziemy razem na kolację, mają córki w twoim wieku więc chcemy żebyś poszła z nami
- Nie chcę
- Proszę, Natka nie wychodzisz z domu, nie masz przyjaciół, może się zaprzyjaźnicie?
- Dobrze... zrobię to dla Was, ale pod jednym warunkiem!
- Tak?
- Idziemy do centrum handlowego, teraz nie mam się w co ubrać poza tym chcę nowy telefon i komputer, mam swoje oszczędności
- Jasne! Nie trzeba my ci kupimy kochanie!
Może to właściwy czas żeby zacząć żyć ... wykorzystać ten czas?
- Ubieraj się i będziemy jechać
- Okay
Zastopowałam film i poszłam na górę. Ubrałam zwykłą białą bluzkę, jeansy z dziurami i czarne Vansy. Doczepiłam włosy i rozczesałam. Nałożyłam trochę pudru bo już mi się kończy.
Zeszłam na dół i wzięłam torebkę do której schowałam portfel i mój stary potłuczony telefon IPhone 5 chcę kupić 6s. Przecież i tak umieram mogę zaszaleć. Wyszłyśmy z mamą z domu i wsiadłyśmy do naszego Volvo. Po 10 minutach byłyśmy w centrum. najpierw skierowałyśmy się do sklepu Apple.
Tam kupiłam IPhone'a 6s ,,różowe złoto'' i MacBook'a srebrnego. Później pokupowałyśmy ciuchy, buty i kosmetyki.... kupiłam kilka sukienek, spódnic, bluzek, dresów, bluz, jeansów, spodni, spodenek, bielizny, koturnów, trampek, szpilek, balerinek.... dużo tego... po 3 godzinach byłyśmy w domu.
Gdy weszłam do pokoju wzięłam czystą, czarną koronkową bieliznę z Victorii Secret i poszłam do łazienki.
Umyłam się kokosowym żelem a włosy jagodowym szamponem.
Opatuliłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Doczepiłam garść włosów, wyprostowałam i popsikałam trochę lakierem. Była godzina 17:00 a o 18:00 mieliśmy być więc akurat miałam dużo czasu.  garderobie wybrałam nowa białą sukienkę z luźnym rękawem do łokcia i złotym paskiem w tali. Do tego nowe czarne koturny ze złotymi dodatkami i gotowe.
Usiadłam przy toaletce i nałożyłam najpierw żel pod makijaż, podkład, puder i zastanawiałam się co dalej. W końcu zdecydowałam się na zloty cień do powiek, czarne kocie kreski, tusz do rzęs i jasnoróżowa szminka.Psiknęłam się jeszcze nowo kupionymi perfumami Versace Crystal Noir.
Gdy skończyłam chwyciłam białą torebkę na złotym łańcuszku i wrzuciłam tam nowy telefon z moją starą karta że wszystkie rzeczy mi się zachowały, szminkę, puder, chusteczki i leki.
Wyprostowałam się i spojrzałam w lustro. Zszokowałam się.
Po tym jak dowiedziałam się o chorobie przestałam o siebie dbać, a teraz oprócz mojej figury wyglądałam naprawdę dobrze.
Może na prawdę powinnam o siebie dbać?
Dobrze wykorzystać ten czas który mi został?


○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

Violetta

- Violetta!
-Cooo?
- Gówno! nie odzywaj się tak do mnie!
- Okay co chcesz tato?
- Zejdź tu proszę
- Okay
Zbiegłam na dół o mało co nie spadając ze schodów.
- Tak?
- Słuchaj bądź gotowa na 18:00
- Mmmm... okay a po co?
- Zawarłem współpracę z nowymi panami Vidal i Ferro....... i  idziemy to uczcić do restauracji z żonami ja z Esme no i mają córki w twoim wieku.....myślę że się zaprzyjaźnicie bo one też są nieszczęśliwe
- Też nie mają mamy?
- Nie
- To co?
- Same muszą Ci powiedzieć
- Okay
Poszłam najpierw do kuchni zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem bo oprócz tego była tylko szynka a ja jestem wegetarianką. Po prostu wszystko co żyło mnie ...nie obrzydza ale jak to jem to jest... okropne.
Była dopiero 15:00 więc postanowiłam włączyć sobie jaki film.
Gdy już byłam u góry włączyłam mojego nowego złotego MacBook'a i szukałam aż znów włączyłam ,,Diabeł ubiera się u Prady'' oglądałam to 10 000 razy ale to taki zarąbisty film że jak obejrzę 10 001 raz nic się nie stanie.
Nadal zastanawiałam się nad słowami taty ,,też są nieszczęśliwe'' przecież to ż nie mam mamy... wiadomo cierpię... ale mam go i Esme i jestem szczęśliwa.... intryguję mnie to .. ciekawe jakie będą te dziewczyny.... Obejrzałam cały film i spojrzałam na zegarek była 16:30!
Szybko pobiegłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Umyłam się vaniliowym żelem a włosy malinowym.
Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki bo oczywiście zapomniałam bielizny.
Poszłam do garderoby a tam założyłam czystą kremową bieliznę z Victorii Secret.
Zdecydowałam się na białą luźną koszulę którą wkasałam w czarną rozkloszowaną spódnicę.
Długo zastanawiałam się nad butami bo miałam wziąć czarne szpilki ale stwierdziłam że będę wyglądać za poważnie więc wzięłam pudrowo różowe.
Do tego torebkę w tym samym kolorze i poszłam zrobić sobie włosy.
 Postawiłam dziś że włosy po prostu wysuszę i zwiąże w luźnego warkocza.
Na końcu makijaż... standardowo puder, podkład, kocie kreski, tusz do rzęs, malinowa szminka i czarny cień do powiek. wszem z dużo rzeczy korzystam ale nie uważam żebym malowała się jak te lafiryndy które chodzą po ulicy i ślinią się do pierwszego lepszego ciacha... nawet do Leona Verdasa....
Obecnego obiektu moich westchnień... wyczaiłam go na Instagramie jak wrzucił zdjęcie swojej gołej klaty... Jest mega przystojny ale wątpię by zwrócił na mnie uwagę....
owszem jestem chuda... ale nogi mam aż za chude... Chłopcy nie lubią takich szkap.... ale to nie moja wina... mam taką figurę i tyle.Moja mama też jak żyła taką miała.... chyba.. nie wiem może to przez to że nie jem mięsa? Ale nawet gdybym chciała... nie mogę to mnie obrzydza....Chciałabym si z nim kiedyś spotkać... można powiedzie że jest takim moim crushem..... Ale to tylko marzenie...
Z Westchnięciem włożyłam do torebki mojego IPhone'a 6s złotego, szminkę, puder i gumy do żucia... Psiknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami Hypnotic Secret z Diora i przejrzałam się w lustrze. oprócz moich nóg efekt był bardzo dobry. Powoli by się nie wywrócić na szpilkach zeszłam na dół.  Tata zagwizdał... jejkuuu... nienawidzę tego... jak podoba mu się jak wyglądam to niechpowie a nie...
Chociaż ja i tak bym się zaczerwieniła...
- Ślicznie wyglądasz
- Dzięki gdzie Esme?
- Już jestem!
Szybko zeszła po schodach... Wyglądała olśniewająco!
Miała na sobie zielono butelkową sukienkę, złote obcasy i naszyjnik a w rękach trzymała kopertówkę - złotą. Włosy miała upięte z tyłu...
- Esmeralda wyglądasz ślicznie!
- Naprawdę? dziękuję Violu ty też!
- Yyyy tak tak... pięknie wyglądasz...
- Dziękuję Germanie

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

Ludmila

Wreszcie zwlokłam się z łóżka.... boże która jest godzina?
17:00 na pewno... wczoraj zasnęłam o 7:00 rano? 8:00?
Całą noc nie spałam więc należał mi się odpoczynek.
Wstałam i przejrzałam się w lustrze
Krótkie czarne spodenki i koszulka z grubymi skarpetkami w zeberkę...
Włosy oczywiście były rozczochrane ale przecież i tak nigdzie nie idę...
Zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania.
Zdziwiłam się bo tam byli wystrojeni rodzice  była wystrojona mama i Harold.
- Cześć mamo! Czemu się tak ubraliście?
- A może tak ,,witaj tato'' ?
- Nie, więc?
- Jak ty się odzywasz dziewczyno!
- Nie jesteś moim ojcem żeby się odzywać!
- Jestem!
- Przestańcie! Ludmila twój ojciec
- On nie jest moim ojcem....!
- Harold rozpoczął współpracę z dwoma innymi panami Castillo i Vidal i idziemy jako rodzina do resaturacji to uczcić. oni mają córki w twoim wieku więc myślę że się zaprzyjaźnicie....
- Mhm... jako rodzina mówisz?
-Tak...
- Nie idę
- Idziesz!
- Nie będziesz mnie do niczego zmuszać nie chce z tobą nigdzie iść zraniłeś mnie i mamę!
- Ubieraj się!
Miał rękę w górze... Nie... Czy mój ojciec właśnie podniósł na mnie rękę? No nie wierzę! On chciał mnie uderzyć! Znów!
Szybko odwróciłam się na pięcie i pobiegłam na górę...Słyszałam jeszcze tylko jak krzyczy że mam by gotowa na 18:00 a później samą kłótnie o to że chciał mnie uderzyć...
Wzięłam bieliznę i skierowałam się do łazienki w celu wzięcia prysznicu.
Po kąpieli rozczesałam włosy, nie myłam ich bo robiłam to wczoraj o 6:00 nad ranem więc zakręciłam tylko drobne loki na końcówkach. Była 17:30 podejrzewam że 50 będą chcieli iść więc miałam jeszcze 20 minut. Poszłam do garderoby... w sumie dobrze że gdy przyjechałam miałam napełnioną szafę i toaletkę bo ja mam same czarne ciuchy, nie stroiłam się wcześniej ani nie malowałam.
One są pewnie wystrojone i wymalowane więc by ojciec się na mnie nie darł że wyglądam jak plebs chciałam się dobrze ubrać. Te dziewczyny maja pewnie łatwe życie...
Mają rodziców ich ojciec nie chce ich uderzyć....Nie chciałam tam iść ale wolałam nie dyskutować dalej z ojcem...
Szczerze?
Nie raz próbował mnie uderzyć a kilka razy nawet to zrobił.
Nie mówiłam tego nikomu...nawet mamie... Bałam się że... że będzie jeszcze gorzej... a co będzie jak będę musiała z nim zamieszkać? bo sąd tak będzie kazał? Będzie mnie codziennie bił?
Myśląc o tym wszystkim wybrałam strój na dzisiejszy wieczór...
Luźna błękitna tunika na ramiączkach, czarne koturny do kostek takie jak półbuty, złoty wisiorek i czarna dość spora torebka...Usiadłam przy toaletce i spuściłam wzrok. Przecież ja nigdy się nie malowałam.... owszem widziałam jak robi to mama, w gazetach ale tak teraz w praktyce? No dobra spróbujmy... Wzięłam podkład i rozsmarowałam go na twarzy i trochę szyji.... potem puder....tusz do rzęs.... i chciałam zrobić kreskę... ale nie wiem czy się uda... dobra próbuję....
Jak na pierwszy raz nie wyszła tragicznie.... na koniec krwistoczerwona szminka. Mama zmusiła mnie do kupienia nowych ciuchów, kosmetyków, bielizny, sprzętu.... Nie wiem co to da... Jestem nieszczęśliwa... ciągle płaczę... Po co to wszystko? Zrezygnowana z zaszklonymi już oczami wrzuciłam do torebki szminkę bo stwierdziłam że jak będę pić to mi się zmyje, mama zawsze kładzie też puder i chusteczki więc poszłam w jej ślady... i na koniec mojego nowego IPhone'a 6s srebrnego którego kupiła mi mama....
Spojrzałam w lustro... dobra fryzura, makijaż, ubrania... Tylko figura zła...
Jestem gruba... okropnie...
Mam grube uda, łydki, brzuch...
Czuję się jak golonka w folii.... Mimo że każdy mówi że to nie prawda....nie wierzę w to.. Jestem bardzo zakompleksioną dziewczyną....
Poczekałam chwilę aż moje oczy nie będą już czerwone i zeszłam na dół
- No proszę wreszcie wyglądasz jak człowiek - rzekł tata.
- Ślicznie wyglądasz Lusia
- Dzięki mamuś
Uśmiechnęła się do mnie uroczo. Ona sama wyglądała jak gwiazda filmowa. Czarna skórzana sukienka w krzywe błyszczące paski idealnie układała się na jej ciele a, czarne szpilki podkreślały jej nogi... zaś torebka i bransoletka to było tylko doskonałe dopełnienie jej ubioru. Włosy spływały w łagodne fale na jej łopatki...
Wiedziałam że chce zrobić dobre wrażenie.. jak szczęśliwa i zgodna rodzina... którą nie jesteśmy....
- Możemy już iść dziewczęta?
- Tak
- To siadajcie do samochodu ja zamknę drzwi
Bez słowa wykonałyśmy polecenie taty, ojca Harolda...




○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

Witajcie w ten świąteczny cud którym jest rozdział!
Szczerze nie wierzyłam że mi się uda go napisać...
ale mamy godzinę 00:20 mamy i rozdział!

W czwórce macie nową postać - NatalięVidal i zarys jej życia, jej chorobę,
Jest również pierwszy ,,wątek'' Leonetty, Vils mówi że on jest jej obiektem westchnień...
Na końcu mamy Ludmilę z tajemnicą że jej ojciec czasami ją bije...
Całość ogółem jest o współpracy ich ojców...
Ale bardziej chodziło mi o ich pierwsze spotkanie ...
Spotkanie Lu, Vilu i Naty ... pierwsze dlatego tak dokładnie wszystko opisywałam
Skutkiem tego rozdział jest długi... to samo wydarzenie opisane przez trzy dziewczyny....

Mam nadzieję że rozdział się spodoba bo OS skomentowały tylko 3 osoby nie licząc moich komów i dwóch komentarzy od innych osób.
W ogóle to jak mijają Wam święta?
Dziś ostatni dzień świąt.. dopiero co na nie czekaliśmy z niecierpliwością...
Mam nadzieję że Alexys - misiu rozdział Ci się spodoba.
Miejsce zajmuj tylko jej bo nie wiem kto jeszcze ze mną został... :(

Kocham Was! Tych którzy ze mną zostali!


Jula Blanca Lambre










wtorek, 18 sierpnia 2015

Capitulo 3

Ten rozdział dedykuję Julitce <3
Dziękuję Ci za...
W s z y s t k o
Za znoszenie moich problemów, żalów...
za znoszenie mnie...
za każdy komentarz, słowo opisujące moje bazgroły
Za rozmowy na chat'cie 
Za wszystkie wspaniałe chwile <3
Za życzenia <3
Mam nadzieję, że rozdział Ci się spodoba.. 
Jesteś wspaniała...
Traktuję cię jak przyjaciółkę <3 
Kocham Cię <3 





.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*

"Miłość jest jak wiatr... 
Nie możesz jej zobaczyć,
 ale możesz ją poczuć..."


Szybko wstałam bo już lądowaliśmy...
ile ten lot trwał?!?!?
Zapięłam pasy i obudziłam mamę
- Mamo wstawaj za chwilę lądujemy
- Yyy okej Lu
Po kilku minutach wylądowaliśmy...
Odetchnęłam z ulga.
Bardzo się stresowałam przez cały lot...
Ale ten sen...
Nadal zaprząta mi głowę...
Wyszliśmy z samolotu, odebraliśmy bagaże...
I powstał kolejny problem..
- Chodź Ludmiło do domu
- Yyyyyyy ty żartujesz?? Będzie mieszkać ze mną!
- Pfff nie nie będzie!
- Niech sama zdecyduje!
- Po co ! I tak rozprawa za tydzień! to sąd zadecyduje z kim zamieszka ta smarkula i dopilnuję żeby zamieszkała ze mną!
- Mamo chodź idziemy
Pociągnęłam ją za rękę do wyjścia bo nie chciałam żeby ojciec widział moje łzy.
Jak on mógł tak powiedzieć?
Aż tak mnie nienawidzi?
Co ja mu zrobiłam?
Jak mnie nie kocha to po co chce ze mną mieszkać?
Po trzydziestu minutach byliśmy w wielkiej willi...
- Mamo idę do pokoju
- Twój jest ten najbliżej schodów po lewo, jak coś będę na dole
- Jasne zejdę za chwilę i coś zjem
Poszłam na górę i weszłam do pokoju
Był naprawdę ładny
Nic nie ruszałam ani nie robiłam chociaż miałam ochotę zrobić małe przemeblowanie.. lubię eksperymentować
ale jak za tydzień rozprawa
możliwie, że będę musiała mieszkać z ojcem to po co?
Położyłam się na łóżku i zaczęłam patrzeć w sufit...
Było tam coś..Tak jakby klapa...
Z rączką..
Kojarzę co to..
Wysuwane schody na strych!

"wstałam i pociągnęłam za uchwyt nie myliłam się momentalnie zobaczyłam schody. Ach tak, jestem taka mądra ;3
Może i nie jestem taka mądra, bo weszłam na nie w szpilkach.... ups. skrzyp pyk łubudubu i po szpilkach od Jimmiego Choo :( dobra ściągnęłam je szybko, położyłam na poduszce do szpilek i weszłam na strych, a tam była mysz i mnie ugryzła no ała, jak mogła być taka niegrzeczna no normalnie chamstwo! ten strych to przereklamowane gunwo i tyle. i czemu nadal to czytasz? laaaaaaaaaaaaaalalalala"od aut. to pisała Ula. Jej wyobrażenie dalszego ciągu ahahaha "

Wstałam i pociągnęłam za uchwyt.. momentalnie wysunęły się schody..
Może nie jestem taka mądra bo weszłam na stary opuszczony stych...
Ale przecież ten dom miał być nowy!!!
Zakaszlałam prze kurz który pokrywał dosłownie wszystko...
Rozejrzałam się w ciemnościach w celu...
nie wiem jakim po prostu chcę zobaczyć co tu jest..
W pewnym momencie zauważyłam latarkę! kurde latarkę?
Włączyłam ją i o dziwo poświeciłam po pomieszczeniu...
Na szafeczce leżały zdjęcia nie widziałam ich dokładnie więc podeszłam tam.
Na zdjęciach była mama... moja mama... i jakaś mała blond dziewczynka zapewne ja... ale i chłopiec.. o bursztynowych oczach i orzechowych włoskach...
Był również popis w rogu
Ludmila i Leon 2002 r.
Leon Leon Leon...
Jego imię.. jak ze snu...
O co tu chodzi!
Moją uwagę przykuło małe srebrne pudełeczko...
Podbiegłam do niego otworzyłam. Moim oczom ukazała się kartka ze słowami.. jak myślę to piosenka bo jest melodyczna.
Wzięłam ją i miałam zamiar już iść ale w rogu strychu stała ... gitara..
Zakurzona, biała...ale piękna..
Znów podpisana tym razem inicjałami L~L
Zeszłam z wszystkim na dół i wytarłam wilgotną ściereczką gitarę...
Nastroiłam ją.. tak potrafię..  tajemnicy przed ojcem uczyłam się grać na gitarze, fortepianie, pianinie i keyboardzie... mam mnie uczyła..
Spróbowałam zagrać... momentalnie z niej wypłynął piękny dźwięk....
Rozłożyłam się wygodnie i położyłam kartkę ze słowami jak i nutami które były zszyte zszywaczem i zaczęłam grać... po chwili dołączyłam głos..

Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver

Te esperare aunque la espera sea un invierno
Te seguire aunque el camino sea eterno
Mi corazon no te puede olvidar
Y hare lo que sea por volverte a amar
Y hare lo que sea por volverte a amar



Niestety .. myślę że to jej koniec nie początek bo u góry ma ślady oderwania...
Dlaczego?

Próbowałam coś dopisać ale nic mi nie przychodziło do głowy...
Gdzie znajdę pierwszą połówkę piosenki?
Poszłam jeszcze raz na strych i przekopałam wszystko ale nic nie było to zdjęcie z moją mamą, mną i zapewne tym Leonem wzięłam do pokoju i położyłam na biurko obok gitary...

Czemu to wszystko jest taką zagadką!
Ja po prostu chcę znać prawdę...
Nie chcę żyć w kłamstwie...
Jeśli to wielki sekret...
A mama na pewno wie o co chodzi...
Nie powie mi o tym..
Jestem przekonana...
Nie powiem jej nawet że byłam na stychu a gitarę będę chować...

Muszę się dowiedzieć o co chodzi

.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*

Równo o 12.00 Esmeralda zapukała do naszych drzwi...
Ja dopiero wstałam. Zaspałam... jaki wstyd! pierwszy raz i już kompromitacja..
Szybko otworzyłam czarne drzwi i witając się całusem w policzek zaczęłam się tłumaczyć
- Przepraszam Cię Esme.. zaspałam bo wczoraj oglądałam z tatą film do późna ..i
- Nie przejmuj się... a teraz leć na górę się ogarnąć i zejdź jak będziesz gotowa ja idę przywitać się z Olgą i Ramalo
- Jasne dziękuję
Olga jest naszą gospodynią... jest dla mnie jak .. ciocia.. po śmierci mamy to ona podtrzymywała mnie na duchu bo tata cały czas siedział zamknięty w pokoju..Ramallo jest pomocnikiem taty.. asystentem prawą ręką. Traktuje ich jak wujka i ciocie..
Szybko pobiegłam na górę I umyłam się... włosy wyprostowałam i związałam w koński ogon. Nałożyłam na twarz podkład i puder.  Później lekko maznęłam rzęsy tuszem....
Podeszłam do białej szafy i ubrałam beżową bieliznę, miętowe spodenki, luźną białą bluzkę i czarne Vansy... Gotowa zeszłam na dół i zjadłam mleko z musli.
Poszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy oprócz taty... ale czemu?
- Gdzie tata?
- Tata pojechał do pracy ale do Caseros wróci za dwa dni w poniedziałek
- Aha... i będę z...
- Z mnę, Ramallo i Esme
- Ale fajnie!
- Dobra! Ja z Violą się zbieramy.... wrócimy dopiero na kolację, papa!
- Pa Olga, Pa Ramallo!
Wyszłyśmy zadowolone z domu i skierowałyśmy się do centrum handlowego....
Nadal myślałam czy się "zmienić"
- Ale ja taka nie jestem..
Niestety powiedziałam to na głos.
- Jaka Vilu? Co się stało?
- Nic nic..
- Proszę powiedz mi wiem że coś się stało jesteś.. lekko.. smutna? wczoraj tak samo... chcę żebyś wiedziała że możesz mi zaufać...
-.... po śmierci mamy.. zostałam sama.. tata dniami i nocami nie wychodził z pokoju... moja ciocia Chistina i Babcia Anotniella mnie zostawiły.. tak jak reszta..zostałam sama... tylko Olga i Ramallo ze mną byli.. popadłam w depresję.. chcę się zmienić być twardą zimną i oschłą.. żeby nikt nie odważył się mnie zranić.. być divą... A tata...stał się taki radosny jak poznał Ciebie..Dziękuję Ci.. Dzięki tobie znów jest wśród żywych i radosnych....
Nie wiem dlaczego jej to wszystko powiedziałam.. czułam że mogę jej zaufać....
- To nie jest.. dobre.. jak będziesz zła..będziesz robiła innym krzywdę.. nie będziesz miała przyjaciół.. nawet....ehh zmienisz się, nie wyjdzie Ci to na dobre...
- Czemu?
- Sama to przeżywałam... uwierz mi...
Nic więcej nie powiedziałam bo weszłyśmy do galerii.
Nakupiłam się masakrycznie dużo ciuchów, butów, kosmetyków a na koniec wzięłam nowego złotgo IPhone'a 6 i MacBook'a najnowszego też złotego...
- Idziemy na kawę?
- Jasne
Poszłyśmy do Starbucks'a i zamówiłyśmy kawę i jakieś ciasto...
Usiadłyśmy pod oknem na fioletowych fotelach i czekałyśmy na zamówienie.
Po niespełna minucie je dostałyśmy...
Zamoczyłam usta w ciepłym napoju i odpłynęłam..
Był taki dobry...
Z Esme miałam dużo tematów do rozmowy.. nie brakowało nam ich...
Wiem że ma dobre intencję... Cieszę się że tata ją poznał...
Może mi wreszcie pomoże?
Pomoże mi być sobą?
I odciągnie mnie na stałe od myśli zmiany?
Czas pokarze...
Chciałabym być o dobrej myśli ale za dużo przeżyłam i nie potrafię...
Może to właśnie ona mi pomorze? 

.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*.*

Heeeeej ....
Przepraszam że tak długo czekaliście na rozdział..i że jest on taki krótki
mam... problemy...
A teraz jak wiecie wyjechałam..
A pisanie w 40 stopniach w cieniu nie jest przyjemne!
I kiszenie się 20 godzin w busie w 8 osób z małymi dziećmi :D
Spałam na podłodze a moja koleżanka Ania w bagażniku na walizkach hahahaha ;D
Można?
Można!!!
Przynajmniej się wyspałyśmy ;)
No ale już jestem dziś wróciłam....

no i jeszcze raz ... przepraszam...ale .... mam kłopoty, problemy..z rodzicami...
i jest mi ciężko....
moj dziadek jest w szpitalu , wujkowi .. którego traktuję jak ojca również coś jest  ... a Babcie się martwią jedna o dziadka druga o wujka...\


Ja potrzebuję się komnuś wyżalić, porozmawiać ale nie mam z kim...
BOŻE!
zapomnijcie  o tym...



Leję z tych filmików... :3






Beznadziejna Blanca Lambre...

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Capitulo 2

Ten rozdział dedykuję mojej papużce (Madzik Madziunia Ferro)
dziękuję, że ze mną jesteś!
a jesteś co prawda od niedawna
Ale każdy twój komentarz, słowo!
Powoduje na mojej twarzy uśmiech
Ps.Przepraszam że nie zajęłam Ci miejsca
 ale prawie nikt nie miał...
Wybaczysz??
Plose *.*
Mam nadzieję że rozdział się spodoba!
Kocham Cię taaaak bardzooo !!! <333




~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>

''- Nienawidzę Was! Jesteście najgorszym co mnie w życiu spotkało!''
Obudziłam się z krzykiem... byłam przerażona..
Nie rozumiem, przecież ojciec tak nie powiedział..
Może ten sen chciał mnie przed nim ostrzec?
Nie mój ojciec jest zły ale nie tak.. 
Moja wyobraźnia..
Zerknęłam na zegarek 19.30 ee jeszcze dużo czasu..
Zaraz CO?!?!?
Mam tylko 45 minut!
A ja muszę się spakować...
Na szczęście nie muszę iść do znienawidzonej placówki zwanej szkołą.. mama mnie wypisała..
I dobrze..
Pędem wyjęłam z szafy 4 walizki i zaczęłam wyrzucać ciuchy z szafy i wrzucać do walizki..
Teraz najmniej interesowało mnie to że będą pomięte..
Nie jestem jakąś snobką..
Po ekspresowym pakowaniu weszłam do łazienki i spakowałam kosmetyki i inne duperele..
Gdy skończyłam była 20.00
O nie!!!
Ojciec mnie zabiję trzeba być pół godziny wcześniej!
Czym prędzej zbiegłam na dół z walizkami o mało się nie zabijając...
Chciałam dojść do drzwi ale bezskutecznie.
Dlaczego??
Ponieważ się wywaliłam...
Cóż bywa
Szybko wstałam z podłogi i chciałam! popędzić do drzwi ale drogę zatarasował mi ojciec
- Spóźniłaś się! Mówiłem Ci o której jest samolot!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
- Prze-przepra-aszam zasnęłam...
- I co mnie to obchodzi?!?!?!?!!!!!!!!!!!!!!!??
-Przepraszam :(
- Nienawidzę Was! Jesteście najgorszym co mnie w życiu spotkało!
Bingo! więc po to mi się to przyśniło...
Znów po moich policzkach zaczęły spływać łzy kolejny raz w tym dniu...
Make-up oczywiście mi się rozmazał ale teraz najmniej się ty przejmowałam..
Z płaczem wzięłam swoje walizki i wsiadłam do samochodu, po chwili dołączyła do mnie wściekła mama
- Mamy ostatni samolot o 21.00 jedziemy
Gdy ojciec również wsiadł ruszyliśmy na lotnisko...
po niecałych 15 minutach byliśmy..
Sprawnie przeszliśmy rozprawę i bam!
Jesteśmy w samolocie!
Mówiłam że panicznie boję się latać??
Nie?
To teraz mówię!
Panicznie boję się latać!!!
Po ostrzeżeniu stewardessy zapieliśmy pasy
po chwili stało się..
Unieśliśmy się ku górze!
Boże lecimy!
Żegnaj Brazylio!
Ostatni raz spojrzałam w okno samolotu i znów odpłynęłam do Krainy Morfeusza. Tak jak siedząca obok mama.

~" Piękny i słoneczny dzień. Spaceruję właśnie kolorowymi uliczkami Buenos Aires.
Nagle czuję zderzenie. Z czymś twardym ale ciepłym. Gdy miałam upaść ''coś'' albo raczej ''ktoś'' mnie złapał. 
Spojrzałam w oczy mojego wybawcy.
Te oczy! 
Bursztynowe jak moje i mamy!
I uśmiechnął się do mnie również zamyślony. 
Ten uśmiech jak mamy! 
Pokazały się na jego policzkach piękne dołeczki.
 Jak ojca!
 Głowę zdobiła idealnie ułożona szatynowa peruka ...
 jak ojca!
Gdy się ocknęłam wreszcie wydobyłam z siebie głos..
- Dziękuję..
- Nie ma za co
dałabym sobie rękę uciąć że jesteśmy spokrewnieni! Jak by był to mój b r a t
- Przepraszam Ludmiła Ferro
Podałam mu rękę
- Leon Verdas
I wtedy nadzieja prysła.
Ale co ja głupia sobie wyobrażałam?!?! Przecież nie mam brata! A gdyby to on jest Verdas.
- Muszę iść, paa!
- Do zobaczenia mam nadzieję ze się jeszcze spotkamy!
Szybkim krokiem oddaliłam się w stronę domu. Ale o n to wielka tajemnica... może to mój brat???"~

Spocona budzę się szybko.. o dziwo dalej jesteśmy w samolocie..
Ten sen.. był taki r e a l n y  ? Tak to dobre określenie...
Włożyłam słuchawki do uszu by choć przez chwilę przestać myśleć..

~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>

~" Piękny i słoneczny dzień. Spaceruję właśnie kolorowymi uliczkami Buenos Aires.
Nagle czuję zderzenie. Z czymś ciepłym. Gdy "coś" lub raczej "ktoś" miał upaść złapałem ją/jego
Spojrzałem w oczy mojej/jego ciamajdy??Taak ciamajdy! okazała się być kobietą.
Te oczy! 
Bursztynowe i takie znajome
I uśmiechnęła się do mnie również zamyślona. 
Ten uśmiech taki znajomy!
 Głowę zdobiła idealnie ułożona złota peruka ...
Gdy się ocknęła wreszcie wydobyła z siebie głos..
- Dziękuję..
- Nie ma za co
dałbym sobie rękę uciąć że jesteśmy spokrewnieni! Jak by była to moja s i o s t r a 
- Przepraszam Ludmiła Ferro
Podała mi rękę
- Leon Verdas
I wtedy nadzieja prysła.
Ale co ja głupi sobie wyobrażałem?!?! Przecież nie mam siostry! A gdyby to ona jest Ferro.
- Muszę iść, paa!
- Do zobaczenia mam nadzieję że się jeszcze spotkamy!
Szybkim krokiem oddaliła się w stronę domu zapewne. Ale o n a to wielka tajemnica... może to moja siostra???"~


Spocony z krzykiem wstałem z łóżka..
Boże??
Ten sen był taki r e a l n y! Taak to dobre określenie.
Ale przecież o n a to Ferro. Ja m i a ł e m rodziców.. ale podobno zostawili mnie w domu dziecka.. teraz mieszkam z moją opiekunką zastępczymi ale kocham ją jak własną matkę..
Ale to jest podejrzane! i tajemnicze! muszę z tym coś zrobić..
Jak będzie ranek zadzwonię do mojego najlepszego przyjaciela. Nazywa się Federico Pasqurelli. Traktuję go jak brata. Poznałem go 10 lat temu...
Od z a w s z e  tworzymy duecik
Verdas&Pasquarelli
Kocham go jak brata <3
Jest dla mnie wszystkim

Postanowiłem spróbować zasnąć. Nie udało się..
Zrezygnowany wziąłem gitarę.
Kocham taniec i muzykę <3
Jutro chcę się zapisać do nowej szkoły Studia On Beat..
Zacząłem grać kawałek mojej piosenki.

,,Por tu amor yo renaci eres todo para mi
Hace frio y no te tengo y el cielo se ah vuelto gris
Puedo pasar mil años, soñando que vienes a mi
Por que esta vida no es vida sin ti


Te esperare por que al vivir tu me enseñaste
Te seguire por que mi mundo quiero darte
Hasta que vuelvas te esperare
Y hare lo que sea por volverte a ver


Quiero entrar an tu silencio y el tiempo detener
Navegar entre tus besos y juntos a ti crecer
Puedo pasar mil años soñando que vienes a mi
Por que esta vida no es vida sin ti"

Do moich uszu dobiegał dźwięk mojego czystego głosu..
Zadowolony z siebie położyłem się z powrotem i nawet nie wiem kiedy usnąłem...

~~Ranek~~
Obudził mnie mój nowy budzik
Zły że trzeba wstawać wyrzuciłem go przez okno.
Ale zamiast cichego łubu dubu oznaki że upadł usłyszałem trzask szkła i łubu dubu...
No taaak.... szyba...
Szybko wstałem i zszedłem na dół licząc że mama już wstali.
Nie myliłem się...
Podszedłem od tyłu mamę przytulając się do jej pleców..
- Mamuś... zbiłem okno..
Ta tylko się zaśmiała
- Nie wierzysz mi?
- wierzę, wierzę tylko taki z ciebie niezdara...który to raz co?
- 1 236 748 :D
- Budzik też nowy trzeba kupić?
- Si! si!*
- Ehh co ja z tobą mam synu...
Jak tak z nią rozmawiam...
Prawie kompletnie zapomniałem że jestem adoptowany...
Przecież to ona mnie wychowała i się mną zajęła...
Mama ciężko pracuje.. ma własną firmę więc dla ulżenia zaproponowałem jej śniadanie
- Zrobić jajecznicę?
- Jasne, dzięki....
- Zapisuję się dzisiaj do studia..
- A wiesz że dodali inne przedmioty?
- Yyy? Przyniesiesz komputer? chciałbym zobaczyć
- Chwila
Minutę później mama przeczytała mi nauczycieli danych przedmiotów i nowe przedmioty...
Było to coś takiego..

Śpiew - Angeles Ferro
Taniec - Gregorio Hernedez / Jacqueline "Jackie" Saenz
Muzyka - Roberto :Beto" Benvenuto
Historia muzyki -Pablo Galindo
hiszpański - Antonio Perro
W-F - Veronica "Ver/Vero" Glendan / Ezequiel "Eze" Rodríguez

- Dodali W-F i hiszpański?
- Jak widać
 Zdziwiony skończyłem robić jajecznicę.


 ~>~>~>~>~~>~>~>~~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>

Hejka morelki!
Papużko przepraszam że dedykuję Ci takie badziewie le mam anginę i mój mózg zdrowo nie myśli. On nigdy zdrowo nie myśli... 
I tak było by to badziewie i jest :0
W-F i hiszpański zdziwieni??
Albo Ferro i Verdas!
Rozgryziecie tajemnicę??
Ja nic nie zdradzę!!
Heheheehe
Si! si! - tak! tak!

No nic.. rozdział mi się podoba choć jest głupi xD
 Zajmuję miejsca !!!
I UWAGA UWAGA!
Żebyście nie pomyśleli że kogoś dałam na koniec!
1 miejsce dostaje osoba której dedykowane jest moje badziewie!
a reszta dostaje jak kolwiek!  tak to się pisze?? XD!
Żebyście sobie nie pomyśleli że kogoś kocham bardziej!
Bo kocham Was tak samo!!

Mam nadzieję że o nikim nie zapomniałam!


No to byeeeee !!!
Kocham Was <333
Julka