Rozdział dedykowany Alexys
Twoje komentarze poprawiają mi humor <3
Dziękuję, że idziesz ze mną
przez tą wspaniałą jak i trudną drogę...
Drogę do pisania...
Znaczy dla mnie to o wiele więcej niż myślisz!
Kocham Cię bardzo <3
Kocham Cię bardzo <3
Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz co Ci się trafi
Natalia
Wiecie jak to jest być poważnie chorym? Ja zawsze się nad tym zastanawiałam...
Mówimy że jesteśmy chorzy kiedy mamy katar, kaszel...
Nigdy nie pomyśleliśmy o ludziach którzy są naprawę chorzy...
Zawsze zastanawiałam się jak to jest...
Czy ta osoba sama sobie radzi w życiu?
Jak to jest żyć ze świadomością że już nie długo się umrze...
Że już wtedy nas nie będzie...
Będziemy leżeli w trumnie kilka metrów pod Ziemią....
Reszta osób nadal się zastanawia...
A ja... powoli... n i e....
Kilka słów wypowiedzianych przez lekarza tak diametralnie może zmienić życie człowieka...
Tak było właśnie ze mną...
Kiedy udałyśmy się na odebranie wyników zobaczyłam minę lekarza ... grobową... zmartwioną.. niebywale poważną...Wiedziałam już że coś jest nie tak...
Robiłam badania przez okropnie duże bóle brzucha, częste krwotoki, słabnięcia... ale najbardziej bóle brzucha... wtedy nie mogę chodzić, nie mogę się podnieść.. leżę zdana na mamę i tatę...
nie chciałam iść do lekarza bo wiedziałam że jestem na coś chora i nie potrzebowałam potwierdzenia na karteczce...
ale musiałam.. czasu nie cofnę...
To było dokładnie tydzień temu....
○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
20.08.2015r.
Skulona z bólu leżałam bezwładnie na kanapie, a na de mną stała mama, tata wyjechał w sprawie służbowej. Nie wytrzymywałam to był okropny ból... jakby ktoś wbijał mi szpilki w ... w podbrzusze? tak.... Nie mogłam już. Vanessa - moja mama zadzwoniła po karetkę bo miała już dość tego że nie wie co mi dolega. Przyjechała chwilę później. Wyszli z niej chłopcy w dziewiętnastym roku życia. Tak mi się wydawało. Kiedy powiedziałam im że nie dam rady wstać wzięli nosze i położyli mnie na nich. Ból nie mijał...
To było okropne. W karetce podali mi lekki przeciwbólowe i morfinę.... była ze mną mama która płakała, trzęsła się ze strachu i trzymała mnie za rękę. Po kilku minutach drogi byliśmy pod szpitalem wyjęli mnie na noszach z karetki i zawieźli na ostry dyżur taki mi się wydawało za nami biegła moja mama.
szybko podbiegł lekarz i zabrał mnie na badania. Zrobili chyba wszystkie możliwe, krew, tomografia, USG ....ale najbardziej skuteczne okazało się USG... Gdy widziałam minę lekarza..... nie chciałam go słuchać.... była poważna i zmartwiona... więc przekazali tę wiadomość mojej matce. Wiedziałam że jest już źle.... Natomiast ja leżałam z bólami i płakałam....
2 dni później/ 22.08.2015r.
Miałam nieustające bóle.... żadne leki nie pomagały...
Aż wreszcie był taki dzień kiedy czułam się dobrze. Mama wzięła mnie na wózku inwalidzkim na spacer po pobliskim parku.... Czułam że znów żyję..... Lecz nie na długo po niecałej godzinie nawróciły mi okropne bóle... Mama szybko zawróciła i niedługo byłyśmy w szpitalu. Znów podali mi jakieś świństwo. a salę wszedł lekarz z kartką w ręku. wynikami badań....
- Dzień dobry mam wyniki, stwierdziłem że nie możemy ego więcej trzymać....
- Co mi jest?
- Więc tak... zrobiliśmy wszystkie badania i na USG wykazało że niestety jest pani chora na okropnie złośliwego i na razie
- CO MI JEST?!
- Rak
Moja mama zaczęła płakać.
○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
To wszystko wyjaśniało.... moje bóle brzucha, omdlenia, krwotoki, wymioty....
Cztery dni temu zostałam wypisana ze szpitala, dostaję ogromnie dużo leków bardzo silnych, przyjmuje chemię... wszystko żeby uśmiercić mojego ,,przyjaciela''
Zdałam sobie sprawę że jest ogromny... ogromnie silny i złośliwy...
Na razie bez przerzutów... Rak opanował moje podbrzusze....można powiedzie że niestety macice....
A to oznacza że jak uda mi się przeżyć, a nawet wyleczyć w co nie wierzę... nie będę mogła mieć dzieci.
Niestety ja nie jestem optymistką.... Nie byłam, nie jestem i nie będę ....
Rak jest okropnie złą chorobą ... ciężką do wyleczenia... chemia nie pomaga i umierasz.... niestety takich przypadków jest najwięcej... więc nie wierzę w to.... mimo że czuję się dobrze i mogę chodzić wcześniej każdy na moim miejscu pokupowałby sobie ciuchów, kosmetyków i chodził z przyjaciółkami spełniał marzenia, wykorzystywałby czas który mu został... a ja siedzę w domu pod kocem z kakaem...
Mama namawia mnie do wyjścia ale ja nie chcę. Wyglądam okropnie. A to przez chemię.
Nie mam połowy włosów mama kupiła mi specjalne doczepki bo nie chcę aby ktoś oprócz moich rodziców dowiedział się o mojej chorobie. Moje oczy są czarne, podkrążone, matowe.... Usta pogryzione, blade, wystające kości policzkowe, ramiona, kolana, nogi, żebra, kręgosłup... kościotrup.
Ta choroba mnie wykańcza. Najchętniej podcięłabym sobie żyły.
Lecz chcę pokazać rodzicom że jestem silna, że walczę z tym cholerstwem sama się w tym przekonać. Muszę być silna.
Mój tata który wrócił po moim wyjściu ze szpitala załamał się... nadal pracuje jest inżynierem, a mama prawnikiem. najchętniej nie wychodziliby z domu ale cóż leki kosztują.....Oglądanie filmu ,,Pan i Pani Kiler'' przerwali mi rodzice.
- Natka mamy do Ciebie prośbę
- Tak?
- Twój tata zaczął współpracę z dwoma panami Castillo i Ferro, i stwierdziliśmy że pójdziemy razem na kolację, mają córki w twoim wieku więc chcemy żebyś poszła z nami
- Nie chcę
- Proszę, Natka nie wychodzisz z domu, nie masz przyjaciół, może się zaprzyjaźnicie?
- Dobrze... zrobię to dla Was, ale pod jednym warunkiem!
- Tak?
- Idziemy do centrum handlowego, teraz nie mam się w co ubrać poza tym chcę nowy telefon i komputer, mam swoje oszczędności
- Jasne! Nie trzeba my ci kupimy kochanie!
Może to właściwy czas żeby zacząć żyć ... wykorzystać ten czas?
- Ubieraj się i będziemy jechać
- Okay
Zastopowałam film i poszłam na górę. Ubrałam zwykłą białą bluzkę, jeansy z dziurami i czarne Vansy. Doczepiłam włosy i rozczesałam. Nałożyłam trochę pudru bo już mi się kończy.
Zeszłam na dół i wzięłam torebkę do której schowałam portfel i mój stary potłuczony telefon IPhone 5 chcę kupić 6s. Przecież i tak umieram mogę zaszaleć. Wyszłyśmy z mamą z domu i wsiadłyśmy do naszego Volvo. Po 10 minutach byłyśmy w centrum. najpierw skierowałyśmy się do sklepu Apple.
Tam kupiłam IPhone'a 6s ,,różowe złoto'' i MacBook'a srebrnego. Później pokupowałyśmy ciuchy, buty i kosmetyki.... kupiłam kilka sukienek, spódnic, bluzek, dresów, bluz, jeansów, spodni, spodenek, bielizny, koturnów, trampek, szpilek, balerinek.... dużo tego... po 3 godzinach byłyśmy w domu.
Gdy weszłam do pokoju wzięłam czystą, czarną koronkową bieliznę z Victorii Secret i poszłam do łazienki.
Umyłam się kokosowym żelem a włosy jagodowym szamponem.
Opatuliłam się ręcznikiem i założyłam bieliznę. Doczepiłam garść włosów, wyprostowałam i popsikałam trochę lakierem. Była godzina 17:00 a o 18:00 mieliśmy być więc akurat miałam dużo czasu. garderobie wybrałam nowa białą sukienkę z luźnym rękawem do łokcia i złotym paskiem w tali. Do tego nowe czarne koturny ze złotymi dodatkami i gotowe.
Usiadłam przy toaletce i nałożyłam najpierw żel pod makijaż, podkład, puder i zastanawiałam się co dalej. W końcu zdecydowałam się na zloty cień do powiek, czarne kocie kreski, tusz do rzęs i jasnoróżowa szminka.Psiknęłam się jeszcze nowo kupionymi perfumami Versace Crystal Noir.
Gdy skończyłam chwyciłam białą torebkę na złotym łańcuszku i wrzuciłam tam nowy telefon z moją starą karta że wszystkie rzeczy mi się zachowały, szminkę, puder, chusteczki i leki.
Wyprostowałam się i spojrzałam w lustro. Zszokowałam się.
Po tym jak dowiedziałam się o chorobie przestałam o siebie dbać, a teraz oprócz mojej figury wyglądałam naprawdę dobrze.
Może na prawdę powinnam o siebie dbać?
Dobrze wykorzystać ten czas który mi został?
○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Violetta
- Violetta!
-Cooo?
- Gówno! nie odzywaj się tak do mnie!
- Okay co chcesz tato?
- Zejdź tu proszę
- Okay
Zbiegłam na dół o mało co nie spadając ze schodów.
- Tak?
- Słuchaj bądź gotowa na 18:00
- Mmmm... okay a po co?
- Zawarłem współpracę z nowymi panami Vidal i Ferro....... i idziemy to uczcić do restauracji z żonami ja z Esme no i mają córki w twoim wieku.....myślę że się zaprzyjaźnicie bo one też są nieszczęśliwe
- Też nie mają mamy?
- Nie
- To co?
- Same muszą Ci powiedzieć
- Okay
Poszłam najpierw do kuchni zrobiłam sobie kanapki z serem i pomidorem bo oprócz tego była tylko szynka a ja jestem wegetarianką. Po prostu wszystko co żyło mnie ...nie obrzydza ale jak to jem to jest... okropne.
Była dopiero 15:00 więc postanowiłam włączyć sobie jaki film.
Gdy już byłam u góry włączyłam mojego nowego złotego MacBook'a i szukałam aż znów włączyłam ,,Diabeł ubiera się u Prady'' oglądałam to 10 000 razy ale to taki zarąbisty film że jak obejrzę 10 001 raz nic się nie stanie.
Nadal zastanawiałam się nad słowami taty ,,też są nieszczęśliwe'' przecież to ż nie mam mamy... wiadomo cierpię... ale mam go i Esme i jestem szczęśliwa.... intryguję mnie to .. ciekawe jakie będą te dziewczyny.... Obejrzałam cały film i spojrzałam na zegarek była 16:30!
Szybko pobiegłam do łazienki i weszłam pod prysznic. Umyłam się vaniliowym żelem a włosy malinowym.
Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki bo oczywiście zapomniałam bielizny.
Poszłam do garderoby a tam założyłam czystą kremową bieliznę z Victorii Secret.
Zdecydowałam się na białą luźną koszulę którą wkasałam w czarną rozkloszowaną spódnicę.
Długo zastanawiałam się nad butami bo miałam wziąć czarne szpilki ale stwierdziłam że będę wyglądać za poważnie więc wzięłam pudrowo różowe.
Do tego torebkę w tym samym kolorze i poszłam zrobić sobie włosy.
Postawiłam dziś że włosy po prostu wysuszę i zwiąże w luźnego warkocza.
Na końcu makijaż... standardowo puder, podkład, kocie kreski, tusz do rzęs, malinowa szminka i czarny cień do powiek. wszem z dużo rzeczy korzystam ale nie uważam żebym malowała się jak te lafiryndy które chodzą po ulicy i ślinią się do pierwszego lepszego ciacha... nawet do Leona Verdasa....
Obecnego obiektu moich westchnień... wyczaiłam go na Instagramie jak wrzucił zdjęcie swojej gołej klaty... Jest mega przystojny ale wątpię by zwrócił na mnie uwagę....
owszem jestem chuda... ale nogi mam aż za chude... Chłopcy nie lubią takich szkap.... ale to nie moja wina... mam taką figurę i tyle.Moja mama też jak żyła taką miała.... chyba.. nie wiem może to przez to że nie jem mięsa? Ale nawet gdybym chciała... nie mogę to mnie obrzydza....Chciałabym si z nim kiedyś spotkać... można powiedzie że jest takim moim crushem..... Ale to tylko marzenie...
Z Westchnięciem włożyłam do torebki mojego IPhone'a 6s złotego, szminkę, puder i gumy do żucia... Psiknęłam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami Hypnotic Secret z Diora i przejrzałam się w lustrze. oprócz moich nóg efekt był bardzo dobry. Powoli by się nie wywrócić na szpilkach zeszłam na dół. Tata zagwizdał... jejkuuu... nienawidzę tego... jak podoba mu się jak wyglądam to niechpowie a nie...
Chociaż ja i tak bym się zaczerwieniła...
- Ślicznie wyglądasz
- Dzięki gdzie Esme?
- Już jestem!
Szybko zeszła po schodach... Wyglądała olśniewająco!
Miała na sobie zielono butelkową sukienkę, złote obcasy i naszyjnik a w rękach trzymała kopertówkę - złotą. Włosy miała upięte z tyłu...
- Esmeralda wyglądasz ślicznie!
- Naprawdę? dziękuję Violu ty też!
- Yyyy tak tak... pięknie wyglądasz...
- Dziękuję Germanie
○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Ludmila
Wreszcie zwlokłam się z łóżka.... boże która jest godzina?
17:00 na pewno... wczoraj zasnęłam o 7:00 rano? 8:00?
Całą noc nie spałam więc należał mi się odpoczynek.
Wstałam i przejrzałam się w lustrze
Krótkie czarne spodenki i koszulka z grubymi skarpetkami w zeberkę...
Włosy oczywiście były rozczochrane ale przecież i tak nigdzie nie idę...
Zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania.
Zdziwiłam się bo tam
- Cześć mamo! Czemu się tak ubraliście?
- A może tak ,,witaj tato'' ?
- Nie, więc?
- Jak ty się odzywasz dziewczyno!
- Nie jesteś moim ojcem żeby się odzywać!
- Jestem!
- Przestańcie! Ludmila twój ojciec
- On nie jest moim ojcem....!
- Harold rozpoczął współpracę z dwoma innymi panami Castillo i Vidal i idziemy jako rodzina do resaturacji to uczcić. oni mają córki w twoim wieku więc myślę że się zaprzyjaźnicie....
- Mhm... jako rodzina mówisz?
-Tak...
- Nie idę
- Idziesz!
- Nie będziesz mnie do niczego zmuszać nie chce z tobą nigdzie iść zraniłeś mnie i mamę!
- Ubieraj się!
Miał rękę w górze... Nie... Czy mój ojciec właśnie podniósł na mnie rękę? No nie wierzę! On chciał mnie uderzyć! Znów!
Szybko odwróciłam się na pięcie i pobiegłam na górę...Słyszałam jeszcze tylko jak krzyczy że mam by gotowa na 18:00 a później samą kłótnie o to że chciał mnie uderzyć...
Wzięłam bieliznę i skierowałam się do łazienki w celu wzięcia prysznicu.
Po kąpieli rozczesałam włosy, nie myłam ich bo robiłam to wczoraj o 6:00 nad ranem więc zakręciłam tylko drobne loki na końcówkach. Była 17:30 podejrzewam że 50 będą chcieli iść więc miałam jeszcze 20 minut. Poszłam do garderoby... w sumie dobrze że gdy przyjechałam miałam napełnioną szafę i toaletkę bo ja mam same czarne ciuchy, nie stroiłam się wcześniej ani nie malowałam.
One są pewnie wystrojone i wymalowane więc by ojciec się na mnie nie darł że wyglądam jak plebs chciałam się dobrze ubrać. Te dziewczyny maja pewnie łatwe życie...
Mają rodziców ich ojciec nie chce ich uderzyć....Nie chciałam tam iść ale wolałam nie dyskutować dalej z ojcem...
Szczerze?
Nie raz próbował mnie uderzyć a kilka razy nawet to zrobił.
Nie mówiłam tego nikomu...nawet mamie... Bałam się że... że będzie jeszcze gorzej... a co będzie jak będę musiała z nim zamieszkać? bo sąd tak będzie kazał? Będzie mnie codziennie bił?
Myśląc o tym wszystkim wybrałam strój na dzisiejszy wieczór...
Luźna błękitna tunika na ramiączkach, czarne koturny do kostek takie jak półbuty, złoty wisiorek i czarna dość spora torebka...Usiadłam przy toaletce i spuściłam wzrok. Przecież ja nigdy się nie malowałam.... owszem widziałam jak robi to mama, w gazetach ale tak teraz w praktyce? No dobra spróbujmy... Wzięłam podkład i rozsmarowałam go na twarzy i trochę szyji.... potem puder....tusz do rzęs.... i chciałam zrobić kreskę... ale nie wiem czy się uda... dobra próbuję....
Jak na pierwszy raz nie wyszła tragicznie.... na koniec krwistoczerwona szminka. Mama zmusiła mnie do kupienia nowych ciuchów, kosmetyków, bielizny, sprzętu.... Nie wiem co to da... Jestem nieszczęśliwa... ciągle płaczę... Po co to wszystko? Zrezygnowana z zaszklonymi już oczami wrzuciłam do torebki szminkę bo stwierdziłam że jak będę pić to mi się zmyje, mama zawsze kładzie też puder i chusteczki więc poszłam w jej ślady... i na koniec mojego nowego IPhone'a 6s srebrnego którego kupiła mi mama....
Spojrzałam w lustro... dobra fryzura, makijaż, ubrania... Tylko figura zła...
Jestem gruba... okropnie...
Mam grube uda, łydki, brzuch...
Czuję się jak golonka w folii.... Mimo że każdy mówi że to nie prawda....nie wierzę w to.. Jestem bardzo zakompleksioną dziewczyną....
Poczekałam chwilę aż moje oczy nie będą już czerwone i zeszłam na dół
- No proszę wreszcie wyglądasz jak człowiek - rzekł tata.
- Ślicznie wyglądasz Lusia
- Dzięki mamuś
Uśmiechnęła się do mnie uroczo. Ona sama wyglądała jak gwiazda filmowa. Czarna skórzana sukienka w krzywe błyszczące paski idealnie układała się na jej ciele a, czarne szpilki podkreślały jej nogi... zaś torebka i bransoletka to było tylko doskonałe dopełnienie jej ubioru. Włosy spływały w łagodne fale na jej łopatki...
Wiedziałam że chce zrobić dobre wrażenie.. jak szczęśliwa i zgodna rodzina... którą nie jesteśmy....
- Możemy już iść dziewczęta?
- Tak
- To siadajcie do samochodu ja zamknę drzwi
Bez słowa wykonałyśmy polecenie
○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Witajcie w ten świąteczny cud którym jest rozdział!
Szczerze nie wierzyłam że mi się uda go napisać...
ale mamy godzinę 00:20 mamy i rozdział!
W czwórce macie nową postać - NatalięVidal i zarys jej życia, jej chorobę,
Jest również pierwszy ,,wątek'' Leonetty, Vils mówi że on jest jej obiektem westchnień...
Na końcu mamy Ludmilę z tajemnicą że jej ojciec czasami ją bije...
Całość ogółem jest o współpracy ich ojców...
Ale bardziej chodziło mi o ich pierwsze spotkanie ...
Spotkanie Lu, Vilu i Naty ... pierwsze dlatego tak dokładnie wszystko opisywałam
Skutkiem tego rozdział jest długi... to samo wydarzenie opisane przez trzy dziewczyny....
Mam nadzieję że rozdział się spodoba bo OS skomentowały tylko 3 osoby nie licząc moich komów i dwóch komentarzy od innych osób.
W ogóle to jak mijają Wam święta?
Dziś ostatni dzień świąt.. dopiero co na nie czekaliśmy z niecierpliwością...
Mam nadzieję że Alexys - misiu rozdział Ci się spodoba.
Miejsce zajmuj tylko jej bo nie wiem kto jeszcze ze mną został... :(
Kocham Was! Tych którzy ze mną zostali!
Jula Blanca Lambre
Alexys
OdpowiedzUsuńKocham Cię misiu <3
Jeszcze się pytasz czy mi się podoba?
UsuńJest genialny!
Ale najpierw dziękuję za miejsce i dedykacje rozdziału!♡
Nawet nie wiesz jak dużo to dla mnie znaczy!
Dziękuję misiu! ♡♥♡
Wracając do rozdziału..
Szkoda mi dziewczyn..
Naty chora, wiem jak się może czuć, bo sama to opisywałam w One Shot'cie, chociaż i tak w rzeczywistości musi być straszne
Viola... nie ma mamy, ale wydaje się być w miarę szczęśliwa
Lu... ma chyba najgorzej, zaraz po Natalii. Nie wyobrażam sobie jak rodzic może bić dziecko.. To musi być straszne...
Reasumując - najgorzej ma Naty, zaś nie można powiedzieć, że Lu i Vilu mają łatwą sytuację, bo jedna ma ojca zwyrodnialca, a druga nie ma matki...
Czyli wychodzi na to, że są na podobnym poziomie..
Tak, to powyżej to moje przemyślenia xD
A rozdział mega i czekam na następny!
Kocham cię misiu!! ♥♡♥
Ja zostałam ♥
OdpowiedzUsuńTeraz mam nowe konto, bo ze starym wiążą się złe wspomnienia. Kocham twoje opowiadanie, bo jest wspaniałe (czy to zdanie miało sens? xD) Czekałam na rozdział to na kolejny mogę poczekać również ♥
Ja też tu jestemmm ;* Rozdział do góry jest normalnie wspaniały :)
OdpowiedzUsuńKC ❤❤❤❤ czekam na nexta☺
Jestem! Jestem! Jestem! ^^
OdpowiedzUsuńMówiłam, że będę czytać... :D
Szczerze mówiąc rozdział BARDZO mi się podoba! Jest po prostu fenomenalny! Masz ogromny talent kochana! :3 Dobrze, że go nie marnujesz i piszesz dla nas genialne arcydzieła! :*
Bardzo współczuję Naty... Biedna, chora. Fajnie, że dodałaś ją do postaci! ^^
Leonetta... Hmm... A może jednak pan Verdas zwróci uwagę na Vils? To byłoby super! :D
Biedna Lu... Jej oj... Harold jest debilem! Powinien się za siebie wstydzić! XD
Mam nadzieję, że dziewczyny zostaną najlepszymi przyjaciółkami! ^^
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Pisz szybko! :3
Kocham! Mocno! <3
http://te-dare-mi-corazon.blogspot.com/
Strasznie przepraszam że komentuje dopiero teraz :c
OdpowiedzUsuńKochanie, rozdział genialny *-*
Jejku, trochę nawet rozumiem Natkę :// chory człowiek nigdy nie będzie miał wystarczająco dobrze w życiu :( zawsze będą jakieś komentarze drugich osób, które nawet nie znają a oceniają :(
No nie ważne xd
Ooo, Vils zauroczona Verdasem :33
Biedna Lusia :( nie chciałabym mieć takiego ojca :<
Nie przedłużając, czekam na nexta ♥
A teraz idę uczyć się z matematyki i wosu ;-;
ILY ♥♥♥
Mine ;D
OdpowiedzUsuń